piątek, 11 lipca 2008

Samosyyyyyyyyy


UWAGA !
UZALEŻNIAJĄ ;)
Dużo się o nich naczytała, same pozytywne opinie, aż pewnego razu dopadłam je w green way'u i powiem szczerze, że się w nich zakochałam, potem jeszcze w Gdyni i w Sopocie.. wszędzie równie pyszne. Przepis mam od Darii z vega, niech ci Bóg z dzieciach wynagrodzi ;). Przerobiłam na wersje wegańską z wegetariańskiej i dałam swój zestaw przypraw, no i robiłam w piekarniku a nie smażyłam w tłuszczu. Bajeczne :)))) Jeśli będziecie mieli je ochote zrobić to koniecznie zaopatrzcie się w przyprawy, bo to właśnie one odgrywają tu pierwszoplanową rolę. To może po kolei


ciasto na jakieś 4 pierożki: szkalnka białej mąki, duża szczypta soli, 50 g stopionej roslinnej margartny, ciepła woda, ilość na wyczucie, ja dałam jakieś 1/3 szklanki i było ok, musi wyjść fajne i sprężyste ciasto, tym się kierujcie. Farsz 2 małe ziemniaki, garść zielonej fasolki szparagowej, 1,5 garści kalafiorowych małych różyczek, 4 czarne oliwki- to moja fanaberia, nie są konieczne ;-)

Przyprawy- tu zacznie się litania :D pieprz, sól, suszony czosnek, pół łyzeczki świeżego startego imbiru, kilka goździków, kminek, gałka muszkatołowa, curry, papryka słodka, można jeszcze dodać suchego, granulowanego imbiru, No to chyba wszystko ;)
Więć ciasto: wymiesząć mąke i sół, dodać wodę i roztopioną margaryne, zagnieść, odstawić na czas przygotowywania farszu.

Farsz:
wszystkie warzywa ugotować,
kalafior- w różyczkach,
ziemniaki w mundurkach,
fasolkę w małych kawałkach.
Jak się wszytsko ugotuje to wrzucić kalafior i fasolke na patelnię z oliwą i wszytskimi wyrzej wymienionymi przyprawami, chwile je tam wmieszane potrzymac i w tym czasie obrać i rozgnieść ziemniaki, następnie dorzucić do reszty warzyw. Jak wszystkie przejdzie aromatami mieszanki przypraw, to można zabrać się za lepienie samosów.
Muszą być duże, jakies 2 razy większę od zwykłych pierogów. Oczywiście moje wyszły w kształcie nijakie, ale przecież smak jest najważniejszy :))
Ja swoje włożyłam do piekarnika, na 180 Oc, góra i dół, trzymałam około pół godziny, ale tam gdzie ciasto było pozakładane na siebie było jeszcze trochę niedopieczone, ale to szczegół :p
W greenie podają z sosem z soczewicy, ale ja już nie miałam siły go robić.
Wiem że te na zdjęciu nie są piękne, ale mówią że liczy się wnętrze, nie wygląd :D

1 komentarz:

Lucyna Wegankiewiczowa pisze...

Samosy z piekarnika to dobry patent, nie wiem, jak to w rachunkach wychodzi :D Jeszcze bym chciała wiedzieć jak oni robią ten dobry sos z soczewicą w green wayu, nigdy mi taki fajny nie wyszedł (no już pomijając to, że mi się nie chce tego wszystkiego kroić)

Ja odkryłam jak się robi falafle bez tej mąki specjalnej i non stop jem falafle albo produkty falaflopodobne. Cieciorki i soczewice rządzą! :P