wtorek, 22 lipca 2008

bób



Sam bób jakoś mnie nie powalił na kolana. Do fasolki szparagowej to zdecydowanie mu daleko, za to nadrabia kolorem. Gotowany na parze. wymieszany ze spalona cebulką i czosnkiem, oliwą, prażonymi pestkami dyni z sezamem nabiera nowego wymiaru :) Nowego, lepszego.

2 komentarze:

Lucyna Wegankiewiczowa pisze...

O, dobry patent. A ty obrałaś ten bób ze skórki czy raczej nie? I ile gotowałaś?

Bo może ci nie smakował po prostu dlatego, że niedogotowany :)

Summer pisze...

obrałam, jeszcze przed wrzuceniem nad parę.
Nie wiem ile trzymałam, dziobałam widelcem az będzie miekki ;) Ile nie trwało zbyt długo.